
Mieszkaniec Szczecinka, który stawiał słupy graniczne nad Odrą
Dziś w Historycznym Czwartku wspominamy postać Władysława Cieślaka. Mieszkańca Szczecinka, który wkopywał słupy graniczne na Odrze.
Ulicę Cieślaka kojarzy zapewne większość mieszkańców Szczecinka, wszak przy niej znajduje się cmentarz, targowisko miejskie i kilka firm komunalnych. Ba, niektórzy może nawet zwrócili uwagę na głaz z tablicą pamiątkową poświęconą patronowi ulicy.
Zrządzenie losu wyznaczyło mu zadanie, które na trwałe wpisało go w pogmatwaną historię naszego kraju. Otóż Władysław Cieślak wkopywał w nocy z 27 do 28 lutego 1945 roku – zupełny przypadek, ale akurat wtedy zdobyto także Szczecinek – pierwszy słup graniczny nad Odrą. Z oczywistych względów dla propagandy PRL było to przez lata symboliczne wydarzenie dokumentujące nasz powrót na ziemie piastowskie. Choć od komunistycznej władzy za wiele dobrego nie doznał, był niesłusznie uwięziony w latach stalinowskich, z czasem zrehabilitowany. Dopiero w roku 1984 – 14 lat po śmierci – uhonorowano go ulicą, pamiątkowym głazem i tablicą na budynku warsztatów Koszalińskiego Przedsiębiorstwa Przemysłu Drzewnego przy ulicy Wyścigowej, gdzie pracował i mieszkał.
Władysław Cieślak urodził się w roku 1917, był ślusarzem, łódzkim robotnikiem. W szeregach batalionów ochotniczych walczył w kampanii wrześniowej 1939 w obronie Warszawy. Dostał się do niemieckiej niewoli, z której zbiegł. Gdy na ziemie polskie wkroczyła sowiecka ofensywa, a wraz z nim I Armia Wojska Polskiego, ponownie założył mundur. Jako podporucznik został saperem w 6. Warszawskim Zmotoryzowanym Samodzielnym Batalionie Pontonowo-Mostowym. Pod Jabłonną budował most dla walczących o Warszawę, potem w zrujnowanej stolicy stawiał most pontonowy, który połączył obie jej części. Nic dziwnego, że gdy front dotarł nad Odrę, to saperom przypadła rola zapewnienia przepraw przed ostatnią przeszkodą na drodze do Berlina.
Może nie wiedzieli za wiele o ustaleniach mocarstw, które przesuwały granicę Polski nad tę rzekę kosztem wschodnich Kresów, ale niewątpliwie oficerowie polityczni o tym wspominali. Że tu będzie granica. W takiej atmosferze w lutową noc grupa sześciu żołnierzy z podporucznikiem Cieślakiem wkopuje na wschodnim brzegu Odry poniżej Czelina. Pomalowany został w biało-czerwone pasy, przybito tablicę z orłem piastowskim, napisem Polska oraz kierunkowskazy z napisami „Warszawa - 474 km” i „Berlin - 64 km”. Pod słupem zakopano butelkę z dokumentem spisanym na papierze banknotowym. Napisano tam – „Oddział Wojska Polskiego pomagający Armii Czerwonej w rozgromieniu wroga – hitlerowskich Niemiec (…)”, wymienieni są polegli w walkach nad Odrą, ranni. „Nasz oddział jako pierwszy oddział Wojska Polskiego, który dotarł do zachodnich rubieży Rzeczpospolitej, ku wiecznej rzeczy pamiątce wbił słup graniczny na starej polskiej rzece Odrze”. Tekst kończy się – „Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród. Tak nam dopomóż Bóg!”. Podpisało się kilkudziesięciu żołnierzy batalionu. Tekst własnoręcznie pisze Władysław Cieślak, który ma ładny charakter pisma.
Słup dług nie przetrwał, bo już nazajutrz stał się celem niemieckiej artylerii. Dwa lata później żołnierze Wojsk Ochrony Pogranicza odkopią resztki zniszczonego słupa i wydobędą nienaruszoną butelkę z dokumentem, który jest dziś w Muzeum Wojska Polskiego.
Saperzy z 6. Batalionu szlak bojowy kończą w Berlinie, gdzie także budują przeprawy. W ciężkich ulicznych walkach, bywa że w okrążeniu, ginie wielu żołnierzy, niektórzy dosłownie kilka godzin przed kapitulacją.
Po wojnie Władysław Cieślak służy w WOP-ie, jest zastępcą dowódcy batalionu WOP w Ustce. Atmosfera czasów stalinowskich jest fatalna, w roku 1947 – już jako kapitan – Władysław Cieślak zostaje aresztowany i niesłusznie oskarżony. Kapitan Ludowego WP wyrażał się krytycznie o stalinizmie. Został aresztowany przez Informację Wojskową po udziale w procesji Bożego Ciała w Słupsku za tzw. szeptaną propagandę. Zdegradowano do stopnia szeregowca i skazano na 6 lat ciężkiego więzienia we Wronkach. Z więzienia wszedł na fali odwilży Października 1956 roku. W roku 1965 kolegium sędziów Sądu Najwyższego rozpatrzyło rewizję, zrehabilitowało Władysława Cieślaka uwalniając od zarzutów i przywracając prawo do stopnia oficerskiego.
Tuż przed śmiercią w roku 1970 – już jako podpułkownik - otrzyma jeszcze Krzyż Srebrny Orderu Virtuti Militari. Jako jeden z nielicznych mieszkańców Szczecinka został uhonorowany tym najwyższym polskim odznaczeniem wojskowym.
A jakie były związki Władysława Cieślaka ze Szczecinkiem? Po odzyskaniu wolności osiedlił się w Szczecinku. Zaczynał jako ślusarz w warsztatach, piął się po szczeblach kariery do stanowiska dyrektora włącznie. Był tytanem pracy, opracował wiele związków racjonalizatorskich, zmodernizował warsztaty w Złotowie, Otyniu i Świerczynie. Pewnie sprawa aresztowania i oskarżeń tkwiła w nim jak zadra. Władysław Cieślak nigdy nie wykorzystywał i nie powoływał się na swój udział w historycznym ustawianiu słupa granicznego.
Grób Władysława Cieślaka znajduje się na szczecineckim cmentarzu. W styczniu 1984 roku Miejska Rada Narodowa nadała jego imię jednej z ulic. Odsłonięto także obelisk przed wejściem na nekropolię i tablicę na warsztatach KPPD.